" Some people think football is a matter of life and death. I don't like that attitude. I can assure them it is much more serious than that ". - Bill Shankly
   
  Żar Tropików Futsal Team
  Żar Tropików - Orzeł Święta Katarzyna 0:0
 



Żar Tropików - Orzeł Święta Katarzyna 0:0


Głową w mur





To był nasz pierwszy mecz w nowej lidze, z rywalem, z którym nigdy wcześniej nie mieliśmy przyjemności zagrać i co za tym idzie, o którym nic kompletnie nie wiedzieliśmy. Trzeba też nadmienić, że cały nasz zespół przez ostatnie 3 miesiące nawet nie powąchał piłki Po zakończeniu sezonu po prostu kilka osób wyjechało za granicę do pracy, kilka na wakacje, Kaiser składał swą rękę po złamaniu, Ahmed lizał kontuzjowane kolano, więc właściwie, przez okres od czerwca do września zespół się rozsypał. Aczkolwiek wmawialiśmy sobie, że zadziała "duński syndrom", gdy w '92 roku, zebrani w ostatniej chwili z urlopów piłkarze Danii zostali mistrzem Europy
Jak się okazało, aż tak dobrą formą nie eksplodowaliśmy, aczkolwiek sami byliśmy zdziwieni, jak gra nam się układała i całkiem sprawnie chodziła między zawodnikami. Aczkolwiek jak to u nas bywa permanentnie, zawodziła skuteczność i ostatnie podanie. Przeciwnicy z Orła też fajnie grali piłką, przetrzymywali ją i nie tracili jej w bezsensowny sposób. Jednakże zarówno oni jak i my, byliśmy dobrze dysponowani zwłaszcza w defensywie, co pozwalało na przeprowadzenie składnych akcji tylko do pola karnego. Dużo było strzałów z dystansu z obu stron, najczęściej niecelnych, albo pewnie bronili bramkarze. Właściwie w obronie problem nam sprawiał tylko niewysoki blondynek, szybki i dobry technicznie, którego trzeba było powstrzymywać w najbardziej skuteczny sposób, czyli na glebę go   Kilkakrotnie musiał się zbierać z murawy, o co zresztą miał słuszne pretensje A poza tym, mecz bardzo wyrównany i właściwie bez bardzo czystych sytuacji po obu stronach, do samej końcówki meczu, gdy po dośrodkowaniu z rożnego piłkę z obrońcą na plecach przyjął Ahmed, ale akrobatyczny strzał na dalszy słupek minął bramkę o centymetrów kilka dosłownie   Po chwili w odpowiedzi popełniliśmy jedyny chyba tego dnia poważny błąd w obronie i oko w oko z Pawłem stanął wspominany wyżej blondynek. Na szczęście Paweł błyskawicznie rzucił mu się pod nogi skracając kąt strzału i jak to mawia Mariolka, "wyszedł z opresji z ogromną ręką" Tak więc podział punktów, jak najbardziej sprawiedliwy.  Następnie nasz zespół miał godzinkę przerwy i grał kolejny mecz z zespołem Szpilmacherzy, ale o tym opowiem w kolejnej, wstrząsającej relacji, której byłem nie tylko naocznym świadkiem, ale także realnym uczestnikiem Zapraszam więc.

 
 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 19 odwiedzający (27 wejścia) tutaj!  
 
Dziękujemy za odwiedziny i zapraszamy ponownie :) Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja