Żar Tropików - Tara Wrocław 0:2
Żar Tropików traci pierwsze punkty... i Kaisera 
15.05 - Tego dnia nasz zespół rozegrał swoje siódme spotkanie w lidze, naszym przeciwnikiem był zespół Tary Wrocław, mającym do tego spotkania jeden mecz rozegrany więcej oraz trzy punkty mniej od naszego zespołu, legitymującego się kompletem 18 punktów w sześciu spotkaniach, zajmującemu dotychczas pozycję współlidera grupy "A" III ligi. Początek meczu to piłkarskie szachy i czekanie na to, co zrobi przeciwnik, więcej tu było wzajemnego badania się i czekania na błędy przeciwnika. Pierwsi sytuację stworzyli sobie gracze Żaru Tropików, kiedy to koło siódmej minuty meczu po podaniu M. Rutkowskiego, J. Zybura przyjmując piłkę wyprzedził (sic!) obrońcę i z prawej strony pola karnego strzelił z półwoleja z 8 metrów w słupek... :/. Mecz dalej był szarpany i w pierwszej połowie nie byliśmy świadkami wielu groźnych sytuacji. Gracze Tary wyprowadzili 3-4 groźne kontry, lecz brakowało im ostatniego podania, albo świetnie reagował nasz bramkarz, który świetnie czytał zamiary przeciwnika, uprzedzał prostopadłe podania i pewnie wyłapywał dośrodkowania. Strzały z dystansu zawodników Tary były niecelne, bądź były blokowane przez obrońców. W naszym zespole ponownie strzelał J. Zybura z rzutu wolnego, jednak piłka przeleciała dobrych 5 metrów od bramki. Jednak jeszcze zanim gra się na dobre w pierwszej połowie rozkręciła, zespół Żaru Tropików został poważnie osłabiony. Otóż przy strzale z dystansu zawodnika Tary, piłkę blokował Ł. Barcikowski. Popularny Kaiser został nastrzelony w rękę, w której kości nie wytrzymały. W szpitalu okazało się, iż jest to złamanie wielokrotne i w dodatku promienne, co oznacza konieczność operacji, której Kaiser będzie poddany w najbliższy poniedziałek. Cały zespół życzy Kaiserowi szybkiego powrotu do zdrowia, a do życzeń przyłączyły się zaprzyjaźnione zespoły Astecha, Lidera Świdnicy oraz Piotr Mirecki. Serdeczne podziękowania 
Z Łukaszem do szpitala pojechał M.Miara, nasz rozgrywający, co wiązało się z kolejnym osłabieniem. Niestety, to spowodowało, iż było nas tylko 7, co potem się na nas odbiło, gdyż do tej pory na każdym meczu była nas 5 do zmiany i graliśmy systemem jedna 5 daje z siebie maxa przez 5 minut, następuje zmiana i druga też daje z siebie wszystko. Ta sutuacja nam unaoczniła tylko, jak strasznie słabą kondycję mamy 
Tak więc pierwsza połowa zakończyła się sprawiedliwym remisem. A w drugiej połowie, właściwie już na początku straciliśmy bramkę w iście podwórkowym stylu. Mając rzut rożny, J. Trawiński podawał przed pole karne do M. Klekowskiego stojącego przed polem karnym, podanie nie było najlepsze i sprawiło, że jego adresat nie przyjął jej dobrze, a, że był naszym ostatnim zawodnikiem to musiało się skończyć przechwytem, po którym już tylko mogliśmy oglądać plecy bardzo szybkiego zawodnika Tary, który sam przebiegł 3/4 boiska i z odrobiną szczęścia puścił piłkę obok Pawła, który był naprawdę blisko obrony. Próbowaliśmy oczywiście gonić wynik, najpierw po dośrodkowaniu J. Zybury, M. Rutkowski miał odkrytą właściwie całą bramkę i wystarczyło dołożyć głowę by doprowadzić do remisu, jednak piłka poszybowała minimalnie nad poprzeczką. Do dzisiaj zapewne "Listonosz" sam nie wie, jak tego nie trafił
, chwilę potem, ponownie "Ahmed" z narożnika boiska wyłożył piłkę "Listonoszowi", jednak jego strzał z lewej nogi był niecelny. Tara w tym czasie kilka razy groźnie kontrowała, lecz zwykle kończyło się na zamieszaniu pod naszym polem karnym, bądź pewnie bronił Paweł. Z kolei dwiema świetnymi interwencjami popisał się bramkarz Tary, najpierw z powietrza przewrotką strzelał ponownie "Listonosz", który grał dobry mecz, ale bramkarz mocno się wyciągnął i wybił na rożny. Po chwili strzelał z dystansu nasz zawodnik, w ten sam róg i ponownie świetną interwencją uratował swój zespół. Jednak naszą już wtedy otwartą grę wykorzystała Tara, gdy po kontrze 2 na 1, nasz bramkarz nie miał nic do powiedzenia. Tara strzelała dwukrotnie groźnie z dystansu i mimo, iż niecelnie, to trochę strachu było.
W ogóle dziwny to był mecz, właściwie, to Tara miała przewagę jeśli chodzi o prowadzenie gry i utrzymywanie się przy piłce, ale groźniejsze sytuacje stwarzał jednak nasz zespół. Przyznaję, Tara wygrała zasłużenie, jednak za wysoko 
Zagraliśmy jeden z najsłabszych meczów w sezonie, jeśli nie najsłabszy, a w drugiej połowie to już wyglądało, jakby nikt nie miał siły, po raz kolejny okazało się także co jest naszym największym grzechem - skuteczność
Ten wynik nam sporo zaszkodzi w walce o zwycięstwo w naszej grupie, ale jak to się mówi, jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz 
Z odwiedzinami u Kaisera 

Na zdjęciu Yarecki i Kaiser, foto by Ahmed 